Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

zie otwieranie się i zaciskanie palców następowało po sobie z taką szybkością, jakby było dziełem ukrytych sprężyn. Bądź co bądź, pan Henryk nigdy nie bywał tak wymownym, jak gdy rozmawiał ze mną, i w nikogo nie wpatrywał się z taką uwagą, zsuwając okulary aż na środek długiego nosa. W sąsiedztwie zaczynano mówić, że się we mnie rozkochał i że myśli starać się o moję rękę. W istocie przyjeżdżał do nas dość często, a nawet raz przywiózł mi piękny bukiet, czemu wydziwić się nie mogły jego siostry, mówiąc ze śmiechem, że jako żywo nie widziały w bracie podobnéj względem kogokolwiek galanteryi.
Śmieszyła mię niewypowiedzianie myśl, że, gdybym chciała, mogła-bym zostać żoną Ślimaka. Myśl tę wypowiedziałam raz mojéj matce. Uśmiechnęła się, ale potém skinęła parę razy głową i rzekła z namysłem:
— A jednak pan S. jest dobrą partyą.
Było to właśnie przy stole i jadłyśmy wety; parsknęłam głośnym śmiechem i zawołałam:
— O, moja mamo! nie oddała-bym za tę dobrą partyą tego pięknego ananasa, ani nawet cząsteczki téj gruszki, którą zajadam.
Na widok mojéj wesołości, twarz matki jaśniała zawsze pogodą i zadowoleniem. Powiodła i teraz ręką po moich włosach i rzekła: