Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.

Zaczęłam wymawiać się, że pogłoski były fałszywe.
— Pan Agenor stara się o ciebie, to rzecz wiadoma i uznana — prawiła Emilka — odniosłaś zwycięztwo nad niepokonanym dotąd przez nikogo lwem naszéj prowincyi. Nie słyszałam nigdy, aby się kimkolwiek zajmował. Powiadano wprawdzie, że starał się kiedyś o Rozalią, ale jakoś się to rozchwiało...
Poczułam nagłe ukłucie w serce.
— Starał się o Rozalią? — powtórzyłam prawie machinalnie.
— Stara to historya — odpowiedziała Emilka — byłyśmy jeszcze dziećmi, gdy się to działo, i trochę tylko zasłyszałyśmy o czémś podobném. Powiadają, że Rozalia i dziś nim zajęta, ale... może to plotki...
Smutno mi się jakoś zrobiło i straszno. Zamyślenie, w jakie wpadłam, przerwało mi nagłe pytanie Emilki:
— Powiedz mi, Waciu, co się dzieje z twoim kuzynem, panem Franciszkiem?
Przy tych słowach oczy jéj, wlepione w moję twarz, zaświeciły niezwykle. Nie pamiętam już, co jéj odpowiedziałam, ale po chwili spostrzegłam, że z kolei Emilka zadumała się i szła obok mnie ze schyloną głową, jakby czego szukała w trawie.
W środku wieczora Zenona rzekła do mnie:
— Szczęśliwa istoto! wyjdziesz wkrótce za mąż, zostaniesz panią swego domu i nie będziesz się nu-