o prawdziwości pogłosek, krążących po okolicy. Stawał się przy mnie coraz mówniejszy, coraz niżéj zsuwał na nos okulary, aby na mnie patrzéć; gdy grałam, opierał się naprzeciw mnie o fortepian, i z wlepionemi we mnie oczyma, wysłuchywał aż do końca mojéj muzyki, tak, jak to mieli zwyczaj czynić wszyscy, jakich kiedy widziałam, konkurenci. Emilka ze śmiechem mi opowiadała, że brat jéj od pewnego czasu bywał tak roztargniony, iż parę razy dopuścił się pomyłek w dodawaniu cyfr gospodarskich regestrów, i od miesiąca ani razu nie kontrolował panny apteczkowéj z ilości wydanych krup i cukru. Bądź co bądź, był on podobno jedynym człowiekiem, który zdawał się odtrącać od siebie mniemanie, że pan Agenor stara się o mnie i że wkrótce zostanę jego żoną. Mniemanie to było zupełną pewnością dla całéj okolicy, niemniéj jednak nie miało jeszcze żadnych rzeczywistych i widocznych podstaw. Pan Agenor nie oświadczał się, a nawet postępowanie jego było tak dziwne, iż można-by przypuścić, że nie zamierza uczynić tego wkrótce.
Bywały tygodnie, w których codzień niemal dzielne jego gniadosze i zgrabny kabryolet zatrzymywały się przed naszym gankiem; bywały inne, w których nie widziałyśmy go ni razu. Niekiedy, znajdując się ze mną, nie odstępował mię prawie na krok, osypywał mię gradem jemu tylko właściwych spojrzeń, rozlewał wkoło mnie w obfitości owę woń upajającą, która
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/268
Ta strona została uwierzytelniona.