Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/287

Ta strona została uwierzytelniona.

na balu ukażę się bez błyskotek, z wyjątkiem naszyjnika z pereł, zamkniętego brylantowém spięciem. Było to i skromne, i bogate zarazem. Po téj decyzyi matka moja wydobyła z szuflady swéj toalety pyszną ozdobę i oddała mi ją, mówiąc, że mogę ją odtąd uważać za moję wyłączną własność. Ucieszona byłam wielce, piérwszy raz w życiu otrzymanym, tak kosztownym podarunkiem, ale gdy znalazłam się sama w moim gabinecie z potokiem mlecznych pereł w ręku, zadumałam się nagle i długo.
Widok pięknego naszyjnika przywiódł ku mnie odległe wspomnienia z przeszłości. Przed oczyma stanął mi pokój, oświetlony po nocy balowéj kilkunastu świecami, w kandelabrach płonącemi, a w głębi pokoju tego, na sofie, wpół-leżąca postać mojéj matki, z gorączkowym rumieńcem na twarzy, z ręką gwałtownie rozrywającą wątłe nici, z których perły zbiegały po sukni jéj, jak grad rzęsisty, łącząc się ze łzami, spadającemi z jéj oczu...
Snadź po owéj nocy bolesnéj pamięci, ręka czyjaś, troskliwa o bogactwo mojéj matki, zgarnęła rozsypane perły i związała je na nowo w kilka sznurów bogatych. Pytałam siebie, czy myśli smutne, jakie wówczas napełniały głowę mojéj matki, rozproszyły się pośród światowego wiru bez śladu, czy téż zebrała je ona i nawiązała na sznur pamięci, który, leżąc na dnie jéj piersi, wiódł może jéj wyobraźnią od czasu do czasu ku pięknéj postaci mego ojca i spędzo-