Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/292

Ta strona została uwierzytelniona.

tentent koni i głosy służby, a salony napełniały się coraz liczniejszymi gośćmi.
Babki moje siedziały obok siebie na jednéj z kanap, wyprostowane, i uprzejmie witały przybywających, na-pół tylko podnosząc się z siedzenia i końce białych swych palców podając do uścisku damom, a panom do pocałowania. Żadna z nich nie powstała całkiem ni razu, ani zbliżyła się ku drzwiom na niczyje spotkanie. Za to matka moja i pani Rudolfowa robiły honory domu: piérwsza z właściwym sobie wdziękiem, pełnym godności i światowego taktu, druga — ze zwyczajną jéj także przesadną grzecznością, w któréj był odcień fałszu i obłudnego pochlebstwa. Spotykały one damy przy wejściu, panów na środku salonu, zapoznawały z sobą osoby, które po raz piérwszy się spotykały; rozpoczynały nici rozmów, związywały niemi rozliczne kółka, a potém, przechodząc od jednego z nich do drugiego, utrzymywały pomiędzy liczném zebraniem tę równowagę towarzyską, to powszechne ożywienie i zadowolenie, które jest arcydziełem gospodyń, biegłych w misternym kunszcie prowadzenia salonowéj zabawy.
Ja i Rozalia zajmowałyśmy się pannami. Dział nasz z pozoru tylko mógł wydać się łatwiejszym od działu naszych matek.
Usiłowania, jakie czyniłyśmy z Rozalią dla ożywienia licznego grona panien, które zasiadły pod jedną ze ścian salonu, mało miały powodzenia, tém-