jeszcze leży przyszłość. Niechże, gdy mnie nie stanie, ona mię w téj ukochanéj zastąpi okolicy i niech na nią przeleje się ten ogólny szacunek i przychylność, któremi cieszyłam się i zaszczycałam zawsze, przez czterdzieści blizko lat mieszkając w Rodowie.
Słowa te elektrycznym prądem przebiegły po całém towarzystwie, a we mnie ugodziły jak piorun. Przez chwilę zdawało mi się, że zemdleję pod gradem skierowanych na mnie spojrzeń, pod wpływem złączonych uczuć wdzięczności dla babki, radości, dumy i zmieszania.
Poważny obywatel, który wprzódy przemawiał, podniósł znowu swój kielich i, obiegłszy spojrzeniem towarzystwo, zawołał:
— Panowie! pijemy zdrowie panny Wacławy!
— Zdrowie panny Wacławy! — zawołał chór mężczyzn, dźwięknęły kielichy i wszystkie twarze zwróciły się ku mnie...
Stanowczo zostałam pasowaną na bohaterkę zabawy i byłam punktem, na którym powszechna skupiła się uwaga. Nakoniec babki moje podniosły się, a za niemi całe towarzystwo powstało od stołu. Po wyjściu z sali jadalnéj panny i młodsze panie udały się do swych oddzielnych pokojów, aby obiadową toaletę na balową zamienić. Matka moja poprowadziła mię także do mego osobnego pokoju. Tam z przygotowanym strojem czekała Zosia, ale matka moja usunęła ją i sama ubierać mię zaczęła.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/297
Ta strona została uwierzytelniona.