do poloneza. Świetnym a długim szeregiem posuwały się pary wokół salonu. Na przodzie szły panie poważne, o długich szeleszczących sukniach, oparte na ramionach panów podżyłych, a daléj młode panny obok młodych towarzyszów wieńcem mnóztwobarwnym. I całe koło, posuwistym, wdzięcznym krokiem, falowało w różne zwroty i skręty, niby wąż olbrzymi, mieniący się kameleonową grą kolorów, świetny połyskiem drogich kamieni, ożywiony ludzkiemi oczyma, które pałały wezbraném życiem.
Ręka mojego towarzysza drżała trochę, w lekkim uścisku trzymając dłoń moję; wzrok jego tkwił w mojéj twarzy, rozkochany, rozmarzony, a mnie się zdawało, że idziemy tak wszyscy poważnym pochodem, kierowani cudowną melodyą muzyki, prosto ku wrotom raju, które się wnet otworzą przed nami... Stopniowo, muzyka coraz wolniejsze przybierała tempo; pary rozłączały się, rozstawały z ukłonami; świetne koło rozprysnęło się po salonie; polonez był skończony, a natomiast szybki walc zaszumiał.
Pan Agenor znowu stał przy mnie i podawał mi ramię do tańca. Bal wrzał w całéj pełni, tańce następowały jedne po drugich, a przed rozpoczęciem każdego, wpadałam w formalne oblężenie od młodych panów, którzy dobijali się o szczęście tańczenia ze mną. Nawet pan Henryk, z okularami zsuniętemi na sam środek nosa i z policzkami okrytemi niezwykłym rumieńcem, stał nieustannie za mojém krzesłem, pil-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/300
Ta strona została uwierzytelniona.