dnostajném tle naszém z wypukłą wybitnością płaskorzeźby, i pośród mnóztwa podobnych do siebie strojem i układem istot, sama jedna stanowiła odrębną, a energicznie wydatną indywidualność.
Układ i wyraz swéj twarzy Rozalia mistrzowsko potrafiła zastosować do dumnéj i poetycznéj prostoty swego ubrania. Wyglądała, jak wiejska niewinna dziewczyna, trafem jakimś wplątana w koło światowych i rozbawionych panien; jak dziewica, pełna słodyczy i spokoju, śród istot, które w zabawie coraz więcéj traciły konwenansową sztywność, a objawiały ten szał i to upojenie, które tém nagléj wybuchają na zewnątrz, im dłużéj i ściśléj ukrywane były w piersi. Wysokim wzrostem swym przenosząc wszystkie towarzyszki, panowała nad niemi spokojem ruchów i pogodą czoła, które podniosło się wysoko, zda się, z dumą ubóztwa, niewinności i prostoty.
Za każdém spojrzeniem na Rozalią, nie mogłam stłumić w sobie jakiegoś gorzkiego, niemal trwożnego uczucia; widok jéj zdawał się być czarną plamą, rzuconą ręką nieznanego fatalizmu na tło świetne, śród którego czułam, że błyszczałam najjaśniéj.
Im dłużéj ciągnął się bal i im więcéj się ożywiał, tém dotkliwszém dla mnie stawało się to gorzkie uczucie. Widziałam wyraźnie, że stopniowo i jakby ulegając sile, potężniejszéj od jego woli, pan Agenor oddalał się ode mnie, a zbliżał do téj czarodziejki, co patrzyła na niego swemi czarnemi oczyma tak
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/303
Ta strona została uwierzytelniona.