Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo nie masz prawa wyboru... bo żyjesz w sferze, któréj granic przekroczyć ci nie wolno; bo jeśli serce pociągnie cię do kogoś, kto nie będzie miał takiego jak on pięknego pałacyku i takiego brzmiącego nazwiska, matka twoja powié ci tak, jak mi dziś moja powiedziała: ten człowiek nie dla ciebie...
Każde słowo Emilki ból mi sprawiało. Ideał mój chwiał się na swym piedestale; na wspaniałym kwiecie, który mi w sercu rozkwitnął, chwiały się purpurowe listki, a czułam, że każdy z nich, gdy uleci, uniesie z sobą skrwawioną szmatkę mego serca... Zebrałam wszystkie siły mego ducha, kwiat mój otoczyłam niemi i cała drżąca przyciskałam dłoń do piersi, aby z niéj nie uleciały, długiemi wypiastowane marzeniami, uczuć listeczki.
A przed oczyma memi stała wciąż Rozalia... przy niéj widziałam pana Agenora; może tam w sali tańca stoją teraz obok siebie i patrzą sobie w twarze, albo w szalonym walcu ona zwiesza się na jego ramieniu, anielsko niewinna, szatańsko namiętna. Na widok tego obrazu, zdawało mi się, że serce zamrze mi w piersi z boleści, a tu obok niego stawała twarz Heleny, zbladła w pogoni za ideałem, i w uszach brzmiały gorzkie jéj słowa: może i jest miłość na świecie, ale ja o niéj nic nie wiem! Pod ciężarem tych słów młodéj towarzyszki uginała się myśl moja, a w piersi méj wzmagała się walka prawdy, która tkwiła w mém