Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/331

Ta strona została uwierzytelniona.

się wzbijał i, jak myt niesie, z pod słońca upadł na ziemię.
Ile z pomiędzy narzeczonych dziewic spełnia cudowne, a szczęścia pełne Beatryczy zadanie, a ile z nich kończy smutnym końcem Ikara?
Boże! myślałam, podnosząc w górę błagające oczy, daj, abym Beatryczą była!
W dwa dni po balu opuściłyśmy Rodów. Babka Hortensya, uwiadomiona przez moję matkę o tém, co zaszło pomiędzy mną a panem Agenorem, stała się dla mnie tak czułą, że przez parę godzin, poprzedzających nasz wyjazd, nie robiła frywolitków, a białą swą o długich palcach ręką kilka razy przeciągnęła po mych policzkach.
Wróciwszy do domu, niczém formalnie zająć się nie mogłam, ani razu nawet nie zasiadłam do krosienek, ani razu nie dotknęłam żadnéj książki, a nosiłam się tylko wciąż z marzeniami memi, które rosły i olbrzymiały wraz z postacią tego, który był ich bohaterem. Rzecz dziwna jednak, marzenia te nastrajały mię często na ton poważny i podniosły. Nie przychodziły mi na myśl, jak Zeni, swobodna pozycya mężatki, ani stroje bogate; o tych nawet, jakie posiadałam, zapomniałam zupełnie. Wyobraźnia ukazywała mi nieznane dotąd obrazy. Raz, naprzykład, przedstawiłam siebie stojącą obok pana Agenora, na wysokim balkonie jego pałacu: w dole, nizko, roiło się mnóztwo dzieci biednych, obdartych, które uka-