Przycisnęłam dłoń do bijącego serca, wytężyłam całą siłę wzroku, patrzyłam...
W bramie ukazała się amazonka na siwym koniu i galopem pędziła ku domowi.
Poznałam Rozalią i oddech zamarł mi w piersi. Nigdy nie przyjeżdżała do nas konno i sama, a teraz przyjechała. Koń był śpieniony od szybkiego biegu, a ręka amazonki uderzała go niecierpliwie szpicrutą, jak gdyby bystry wierzchowiec za powoli dążył do celu.
Nie podjechała pod główny ganek, ale zatrzymała konia przy bocznych drzwiach domu, które wiodły do moich pokojów; widocznie ze mną tylko zobaczyć się pragnęła.
Powstałam z miejsca i stanęłam na środku pokoju.
Policzki mi zapałały, ale wszelkie wewnętrzne drżenie ustało; nie wiem czemu, ale zdawało mi się, że występuję do walki, i czułam się tak mężną i tak silną, jak nigdy, lubo nie wiedziałam jeszcze, z czém walczyć mi przyjdzie.
Na progu stanęła Rozalia i zatrzymała na mnie oczy długiém spojrzeniem.
— Wybacz, kuzynko, — wyrzekła po chwili, postępując na przód, — że przybyciem mém przerywam ci chwile samotności, chwile błogich marzeń zapewne, ale przyjechałam oznajmić ci miłą nowinę. Pan Agenor wysłał wczoraj list do twojéj babki z prośbą o twoję rękę...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/334
Ta strona została uwierzytelniona.