Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/342

Ta strona została uwierzytelniona.

Pozostał między nami, jak żywe wspomnienie wszystkiego, cośmy przezeń stracili, przy rodzinném ognisku... obcy. Dzieci kochają go... mało wiedzą o przeszłości... Matka nigdy go nie kochała, ona nawet przez chłód swego serca była spólniczką i piérwszą przyczyną ojcowskiego występku... Rozumiałam wszystko... straciłam wszelką miłość dla matki... znienawidziłam ojca, a im czuléj kochałam młode moje rodzeństwo, tém sroższą walkę toczyć musiałam z matką o kierunek, jaki wychowaniu ich nadać pragnęła, tém srożéj ciężyła mi w sercu niechęć ku ojcu, którą przed niewinnemi istotami taić byłam zmuszona. Rozstrój serc wstąpił w dom nasz wraz z majątkową ruiną..., kąty domu opustoszały, za to piersi przepełniły się goryczą. Matka i córka stanęły naprzeciw siebie, walcząc o wpływ na małe istoty, z których piérwsza chciała uczynić próżniaków i głupców, napuszonych straconém bogactwem, druga — ludzi zahartowanych do twardego losu ubóztwa. Zwyciężyłam i stałam się matką dzieci mojéj matki, ale walka, jaką stoczyłam, nauczyła mię obłudy, połączonéj z krnąbrnością, i oziębłéj goryczy, która kryje się pod maską spokoju. W walce téj pomagał mi ojciec, bo widział, żem niosła jedyny ratunek dzieciom, które on pchnął do zguby..., alem ja za tę pomoc nawet wdzięczną mu być nie mogła; ani razu z uszanowaniem nie poniosłam do ust ręki jego, ani razu nie przysunęłam ust do je-