Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/353

Ta strona została uwierzytelniona.

niewolnika trzymasz mię na wodzy zdala od siebie, to jednak bledniesz cała, gdy na cię patrzę.
„Kochasz mię, lwico moja, wiem o tém.
„A ja czy kocham cię? o! wiész dobrze, że tak jest.
„A jednak stało się! Powiedziałem téj blado-licéj dziewczynie, że ją kocham, i ślę mego grooma Leonarda na siwym rumaku do jéj babki z epistołą, błagającą, aby wstawiła się za mną do jéj matki etc. etc., aby nakoniec rączka panny Wacławy została własnością twego wiernego sługi.
„Widzę, czarowna moja, jak cudowne twe oczy palą się niby żużle, gdy to czytasz, jak gibka twa ręka ściska w toczonych palcach papier niewinny.
„Żeni się więc Agenor! — wołasz, zagryzając do krwi dumne twe wargi. — Więc stracony dla mnie na zawsze!
„Śmiéj się z tego, Rozalio! ja jéj nie kocham!
„Czyliż przypuszczałaś kiedy naprawdę, abym mógł ją kochać? Jeśliś tak przypuszczała, to dowód, że nie umiész gatunkować serc ludzkich, i nie wiész, jaki pokarm każdemu z tych gatunków właściwy.
„Wacława jest uroczą dziewczyną, nie przeczę. Przez chwilę wzbudziła nawet we mnie zajęcie swoją pierwiosnkową świeżością i zaciekawioną minką, z jaką przygląda się światu. Była to jednak z méj strony ciekawość człowieka, który lubi niekiedy bawić się badaniem swych bliźnich... nic więcéj. To miluchna