Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/356

Ta strona została uwierzytelniona.

„Miałaś zupełną słuszność, piękna moja. Posiadam długów więcéj, niż majątku, a zatém ostatniego nie posiadam wcale.
„Teraz więc przypuść, iż żenię się z tobą, która także nic nie posiadasz. I cóż będziemy daléj czynili? Czy, jak pierwotni ludzie, ja zostanę myśliwym a ty pasterką i karmić się będziemy mięsem dzikiego ptactwa albo trzód mlekiem? Czy pójdziemy na pustynią zjadać szarańczę i miód leśny, a odziewać się figowemi liśćmi, jak pierwsi rodzice w raju? Ależ i tego nawet uczynić nie będziemy mogli, bo w klimacie naszym nie wzrastają figowe drzewa, a prawa krajowe dzikie ptastwo nawet przyznały własnością tych, na których gruncie zakłada ono swe gniazda.
„Więc nie tak poetycznie, ale stosowniéj do obyczajów czasu i miejsca, weźmiemy pewno w dzierżawę folwark o trzech włókach piaszczystéj ziemi, ubierzemy się w sukmany i ja pójdę z pługiem na pole, lub z kosą na łąkę, a ty, w tęsknocie za mną, pocieszać się będziesz siekaniem pokrzywy na pokarm stworzeniom o niewymawialném nazwaniu...
„Ależ, jedyna, ręka moja nie udźwignie nawet pługa lub kosy, a twoje paluszki umieją tylko dobierać cienie włóczek do krzyżowéj roboty i uderzać po klawiszach fortepianu...
„Może więc jeszcze zasiądziem na rezydencyi w jednym z bogatych pokrewnych domów, których tyle mamy w parenteli naszéj? W takim razie mojém