Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/357

Ta strona została uwierzytelniona.

przeznaczeniem stanie się wydobywanie dla pani domu kłębuszków z pod kanapy, a pan, aby wynagrodzić sobie udzielone nam miejsce przy stole, uczuje się w prawie stroić do ciebie zaloty. Najdroższa! kark mój zbyt przywykł do niepodległości, aby mógł po kłębuszki schylać się, a temu, kto-by ci ubliżył, ubliżył-bym tysiąc razy i wygnano-by nas z raju cudzego kąta i łaskawego chleba...
„Ty może szepniesz w téj chwili swemi koralowemi usty poetyczne przysłowie: „choćby w chatce, byle z nim!” Lecz ja go z tobą nie powtórzę i z sensem jego nie zgodzę się nigdy, bo... nie ma ono żadnego sensu. W chatce! O! wystaw że nas, droga moja, siedzących na twardéj ławie, spożywających chleb czarny, pijących czystą wodę z glinianego dzbana i odzianych suknem, szorstkiém jak pokrzywa! Wystaw sobie mnie, zamkniętego płotem z nieociosanych kołków, pozbawionego wierzchowca, kabryoletu, dzienników, lokaja i pasportu za granicę?
„Chatka! brrr! leży ona dla mnie po-za granicami podobieństwa. Nawet za cenę zostania twoim mężem, z chatką pogodzić bym się nie mógł...
„A wierzyciele? a ów brat stryjeczny, wielki pan, co dotąd podupaść mi nie dał dla chwały imienia, lecz u którego łaska na pstrym koniu jeździ i który od roku zaczął mi pisać listy z admonicyami? A sekwestr majątku? a sprzedaże publiczne, a wstyd, upokorzenia, ludzkie pośmiewisko? A kłopoty, zatar-