Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/371

Ta strona została uwierzytelniona.

kój nocy przywróci rozwagę i łagodność, jaką dotąd zawsze w tobie znajdowałam, wezwę cię i obszerniéj o tém pomówimy. Tymczasem ja odpowiedź moję panu Agenorowi odłożę także do jutra. Nazbyt cię kocham i sama nazbyt doświadczona byłam przez los, abym miała kiedykolwiek chęć krępowania twéj woli w tak stanowczym postępku, jakim jest zamążpójście; ale znowu ta sama miłość moja dla ciebie i świadomość życia i jego warunków nie pozwolą mi, abym zgodziła się na odrzucenie propozycyi, z pewnych powodów bardzo dla ciebie korzystnéj, dla przyczyn błahych i dobrze nieuzasadnionych...
Te słowa matki przeszyły mię większą boleścią, niż ta, jakiéj dotąd doświadczałam. Spostrzegłam, że raniłam jéj serce, zawodziłam tak miłe dla niéj nadzieje, unicestwiałam plany, osnute przez nią oddawna. Zapragnęłam usprawiedliwić się przed nią, wyprowadzić ją z błędu, zakończyć ten spór piérwszy pomiędzy nami, a tak dla nas obudwóch bolesny. Mimowolnym prawie ruchem wydobyłam z za stanika list pana Agenora i, podając go matce, rzekłam:
— Weź pismo to, moja matko, i przeczytaj je, a złudzenia twe względem tego człowieka pierzchną tak, jak moje pierzchnęły.
Ze zdziwieniem wzięła list, a spojrzawszy wprzódy na datę i podpis, czytać zaczęła. Patrzyłam na poruszenia jéj fizyognomii i widziałam, że stopniowo, im daléj po wierszach pisma posuwały się jéj oczy, twarz