Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/373

Ta strona została uwierzytelniona.

oceni, posiąść go nie wart. Niech co chce stanie się, ja cię jemu nie oddam!
Po chwili zakryła twarz dłońmi, wzdrygnęła się i szepnęła:
— Ale cóż się stanie? mój Boże! co się stanie?
Nie pojmowałam tych zagadkowych słów mojéj matki i jéj niepojętych dla mnie obaw, ani nawet miałam siłę zapytać ją lub siebie samę o ich znaczenie.
Poczułam tylko ulgę na widok jéj miłości; piérwszy raz w ciągu całego przejścia, źródło łez otworzyło się w mém sercu i zwilżyło płonące moje oczy.
Płakałam na piersi matki długo, rzewnie, a gdy w godzinę potém znalazłam się samotna w alkowie mojéj sypialni, zebrałam w pamięci wszystkie to chwile wzruszeń, jakich doświadczyłam przy panu Agenorze, wszystkie chwile trwożnych a rozkosznych rojeń o wspólnéj z nim przyszłości, zgarnęłam pamięcią wszystkie te chwile i wraz z opadłemi liśćmi wspaniałego kwiatu mojéj dla niego miłości pogrzebałam je w głębi serca.
Obok skromnéj i cichéj mogiły, w któréj leżała pogrzebana eteryczna i w pół dziecięca sympatya moja dla Franusia, podniosła się druga, większa, smutniejsza. Bo gdy na tamtéj kwitł tylko smętny, ale spokojny kwiatek niezabudki, nad tą mglista i groźna unosiła się mara zwątpienia. Kołatała mi się