Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/376

Ta strona została uwierzytelniona.

łam z całego serca, nie mogą być spełnione. Uznałam, że Wacława nie może i nie powinna zostać żoną pana Agenora, i przed kilku godzinami posłałam już odpowiedź, w któréj odmawiam ręki mojéj córki.
Z palców babki Hortensyi wypadł kłębuszek bawełny, ręce jéj opadły na kolana, a oczy utkwiły w twarzy mojéj matki z wielkiém zdumieniem.
— Co powiedziałaś, Matyldo? Zdaje mi się, że nie zrozumiałam cię dobrze? — ozwała się twardym głosem.
— Powiedziałam — zawsze spokojnie odrzekła moja matka — że odmówiłyśmy panu Agenorowi i że Wacława żoną jego nie będzie. — Brwi babki Hortensyi zsunęły się, a na policzki jéj bladawy wystąpił rumieniec.
— Czyliż dostąpię zaszczytu dowiedzenia się o powodach tego nierozsądnego postępku? — wymówiła, pałając gniewem i oczy posuwając z twarzy mojéj matki na moję.
— Zanadto szanuję cię i kocham, droga ciociu — zaczęła moja matka — zanadto cenię życzliwość twą, którą chciałaś okazywać mnie i mojéj córce, abym, sprzeciwiając się twéj woli, nie wyjaśniła ci powodów, dla których czynić to jestem zmuszoną. Odmówiłam panu Agenorowi ręki Wacławy, dlatego, że przekonałam się, iż nie tylko on jéj nie kocha, ale że do żenienia się z nią zachęcało go jedynie pieniężne wyrachowanie, że małżeństwo to uważał sobie za nie-