Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/377

Ta strona została uwierzytelniona.

szczęście, do którego przyjęcia zmuszała go majątkowa ruina, nieszczęście tém dotkliwsze dla niego, iż najżywiéj jest zajętym inną kobietą.
Babka wzruszyła pogardliwie ramionami i uśmiechnęła się szydersko.
— Mój Boże! — odrzekła — a czy nie można wiedziéć, kto jest ta kobieta, to widmo waszéj rozmarzonéj wyobraźni?
— Rozalia — powoli wyrzekła moja matka.
— Ha, ha, ha! — z przykrą ironią zaśmiała się babka — jakżeż stare opowiadacie mi dzieje! toć to wieki średnie. Matyldo, snać bardzo mało interesują cię sprawy twojéj familii, jeżeli nie wiesz o tém, że głupia ta miłostka pana Agenora z Rozalią oddawna należy do niepowrotnéj przeszłości.
— W istocie — przerwała moja matka — sama sądziłam, że była to tylko miłostka, która już minęła, i dlatego nie widziałam w niéj żadnéj groźby dla przyszłości Wacławy, jeśli-by wyszła ona za pana Agenora. Ale teraz wiem z pewnością, że jest inaczéj, i że pan Agenor uczynił z sumieniem swém kompromis, skazujący Wacławę na zostanie żoną człowieka, kochającego inną kobietę, i bynajmniéj nie zdecydowanego na zwyciężenie, lub choćby próbę zwyciężenia téj miłości...
Im dłużéj mówiła moja matka, tém różowszy rumieniec okrywał policzki babki Hortensyi i z większą szybkością ściskały się i rozwierały wązkie jéj usta.