pamiętasz dobrze jéj dnie ostatnie? Ja je pamiętam, lubo dziecięcemi patrzyłam na nie oczyma. W mrocznym pokoju leżała blada, piękna, z rozpuszczonym czarnym warkoczem; lekarze odchodzili od niéj ze spuszczonemi złowróżbnie głowami, a ja siedziałam u stóp jéj, ukryta w fałdach jéj białéj sukni, przez nikogo nie dostrzegana.
Przyszłaś do niéj, ciotko, a ona ci rzekła: „Hortensjo! nigdy nie byłam szczęśliwa! Poświęciłaś mię zasadom twoim; umieram z tęsknoty za tém, coś mi wydarła!“ Przypomnij sobie ciotko tę chwilę! ja ją pamiętam, a i ty pamiętać ją musisz, boć zapłakała wtedy, a łza, to tak rzadki gość w twém oku, że pamiętną ci musiała zostać na zawsze. Sądzę, że gdy przebaczyłaś mi potém to, co występkiem moim być mienisz, czyniłaś to w imię téj łzy, którą uroniłaś nad konającą siostrą. Umarła biedna moja matka, dusza jéj może znalazła u Boga pocieszenie po ziemskich bólach, ale ja, ciotko, nie chcę, aby moje dziecko leżało tak kiedyś konające młodo w mrocznym pokoju, z bladą twarzą i wyrazem goryczy na ustach... Nie chcę, aby córka moja powiedziała mi kiedyś z wyrzutem: przez ciebie umieram, matko! Nie chcę, aby tak było, i dlatego ośmielę się sprzeciwić woli twéj, ciotko, i nie oddam jéj człowiekowi, z którym życie popłynęło-by jéj łzami i smutkiem!..
Gdy matka moja to mówiła, powieki babki Hortensyi znowu przysłoniły źrenice, a bruzdy na jéj
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/397
Ta strona została uwierzytelniona.