Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/399

Ta strona została uwierzytelniona.

wkrótce kawałka chleba, gdyż u mnie ten, kto sprzeciwia się méj woli nie znajdzie pomocnéj ręki.
Matka moja zadrżała. Przede mną odkryła się przyczyna niezrozumiałéj mi dotąd jéj obawy. Babka, na widok drżenia méj matki, z tryumfem głowę podniosła i zaczęła mówić stanowczym tonem:
— Słuchaj uważnie, Matyldo, gdyż to, co powiem, będzie ostateczném i nieodwołalném mojém słowem. Jeżeli twoja córka zaślubi pana Agenora W., podejmuję się spłacić długi, ciążące na twych majątkach, a oprócz tego dam jéj pół miliona złotych posagu, z których połowę oddam gotówką w dzień ślubu do rąk panu młodemu, a drugą połowę zapiszę jéj w testamencie, aby ją po mojéj śmierci odebrała. Może nawet pomyślę o pozostawieniu jéj całego Rodowa, a kapitały, jakie posiadam, rozpiszę innym krewnym. W przeciwnym razie, nie spodziewajcie się obie odemnie najmniejszéj pomocy; zimnym i niemym zostanę świadkiem téj ostatecznéj ruiny, bez zmrużenia powieki patrzéć będę, jak na publiczną sprzedaż wystawią dziedzictwo twego ojca, a nawet poproszę was, abyście raczyły nie obdarzać mię więcéj swą obecnością.
I znowu była długa chwila milczenia, w czasie któréj salon stawał się coraz bardziéj ciemnym, a zegar brzęczał coraz posępniejszém tentnem. Matka moja, blada i drżąca, oparła rękę o poręcz fotelu i przerwała milczenie:
— Straszne jest widmo nędzy, które widzę coraz