Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

był-bym szczęśliwszym, gdyby mię zostawiono w biedzie i opuszczeniu... Może nauczył-bym się ziemię orać, albo rąbać drzewo po lasach; nie znał-bym wprawdzie zbytków i tych szybko przemijających przyjemności, jakie daje pobyt w świecie, w którym mię wychowano, ale za to był-bym wolny i niezależny i nie czynił-bym sobie takich gorzkich wyrzutów, jakie teraz bezustannie mię dręczą.
Pociągnął ręką po czole i z głową opadłą na piersi mówił daléj:
— Bo i czém-że dziś jestem? Pasożytem, próżniakiem, nędzną istotą, zmuszoną do wysługiwania się za udzielony przytułek i kawałek chleba. Wzdrygam się na myśl, aby tak miało być zawsze, a nie widzę, jakim sposobem mogło-by stać się inaczéj. Opuścić dom ciotki? Tak, muszę to kiedyś uczynić, ale kędy obrócę się na świecie? Co będę czynił daléj? Na jaką wyjdę drogę? Nie wiem, bo miękkiém wychowaniem odebrano rękom moim siłę i hart, a w głowę nie włożono nic, coby mogło skutecznie tę siłę rąk zastąpić. Czy pamiętasz, kuzynko, jak, kiedy to piérwszy raz widziałem cię w domu twéj matki, mówiłaś mi, że nie lubisz niewoli, a ja ci odpowiedziałem wtedy, że na świecie często się spotkasz z niewolą... mówiłem o tém z doświadczenia...
Umilkł kuzyn i czoło na dłoń pochylił, a ja długo mu nie odpowiadałam. Zapadłam w długą a smutną zadumę: przed oczyma memi stanął pan Agenor