Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

i przypomniałam sobie słowa z listu jego do Rozalii: „Stańmy przed społecznością i zapytajmy ją: dlaczego tak strasznie okaleczyła swe dzieci?” O, tak! myślałam, jakże okaleczeni, jak nieszczęśliwi są ci ludzie, te biedne dzieci świata, tak pięknego i szczęśliwego na pozór!... Oto jednego z nich podjęła biednym sierotą ciotka bogata, „jak pieska, upuszczonego na drodze” i dla honoru familii nie pozwoliła z głodu umrzéć jego ciału, a ducha o głód przyprawiła wieczny. Okryła go cienkiém odzieniem, wychowała na woskowanych posadzkach swoich salonów, ręce jego uczyniła białemi, nauczyła go połysków pozornego światła, a sercu jego nie dała hartu, a w głowę jego nie wlała myśli kierowniczéj dla życia i uczyniła zeń pieska pokornego, ku podejmowaniu kłębuszków upadłych, z duszą skomlącą w głębi i dopominającą się o swe nieśmiertelne człowiecze prawa!... A tam oto drugi człowiek piękny, z przyrodzonemi zdolnościami umysłu, z bogactwem odziedziczoném po przodkach, wywozi te bogactwa za góry i morza, rozsiewa je po drogach tak lekkomyślnie, jak małe dziewczę kwiaty z fartuszka, a potém wraca zrujnowany w rodzinne progi i ginie marnie z gangreną w sercu, a goryczą na ustach! Czy oba ci ludzie urodzili się na to, aby tak smutne wiedli istnienie? Czy Bóg sprawiedliwy, oblekając w ciała duchy nieśmiertelne, i posyłając je na ziemię, aby tam posłannictwo swoje pełnili, z góry mówi do jednych: wy zacnymi i prawymi synami zie-