Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/022

Ta strona została uwierzytelniona.

Pomyślałam, że słowa te zupełnie tłómaczyły mi nieudolność i zepsucie serca pana Agenora, obok jego pięknych przyrodzonych przymiotów. Ale Franuś? Wszak on nie posiadał żadnego majątku?
— Kuzynku — ozwałam się z pewną nieśmiałością — przecież babka Hortensya, wychowując cię, wiedziała dobrze, że nie jesteś bogaty?
Uśmiechnął się smutnie.
— To co innego — wymówił zwolna. — Bogaci krewni dają wychowanie ubogim kuzynom, nie dla ich dobra, ale dla honoru familii.
Jakże smutném i dziwném było to wszystko! Jakże inaczéj wyobrażałam sobie młodych mężczyzn na pensyi jeszcze, gdy, dorastając, z zachwytem czytałam powieści świat malujące, i śniłam o bohaterach tych powieści, jak o prawdziwych bohaterach ludzkości. Gdzież więc był ten hart, to męztwo, ta prawość niezłomna, ta gotowość do poświęceń za wszystko, co dobre i wielkie, które w wyobraźni młodziuchnéj dziewicy splatają tęczę cudowną, otaczającą mężczyznę ideał? Miałoż-by to wszystko być fikcyą tylko gorącéj fantazyi, albo snem, przyniesionym przez kobietę z lepszych światów, a którego urzeczywistnienia na tym świecie daremnie-by szukać chciała? Ależ w takim razie wszystkie jéj nadzieje były-by urojeniem próżném, a to bicie jéj serca młode, gorące, dźwiękiem, skazanym na skon bez echa. Bo i jakże ukochać ciemność, gdy się słodko o światłości marzyło?