i t. d. Jakim sposobem moja matka, będąc, jak sama mówiła, zrujnowaną, znalazła środki do zakupienia tylu kosztownych rzeczy? Czyliż są wyrazy, mające podwójne znaczenie, a ruina miałaż-by niekiedy być jednoznacznikiem zbytku? Takiemi zajęta myślami, siedziałam naprzeciw mojéj matki w ślicznym gabineciku, przy okrągłym stoliczku z marmurową płytą, ozdobioną barwistym bukietem z mozaiki, i przyrządzałam herbatę w porcelanowym serwisie, na srebrnéj umieszczonym tacy.
— Dlaczego tak zamyśloną jesteś, Wacławo? czy ci nowe nasze mieszkanie do smaku nie przypadło? — spytała moja matka z uśmiechem, który mówił, że pewną była, iż mieszkanie, urządzone przez nią, każdemu podobać się musiało.
— Owszem, mamo — odpowiedziałam — uwielbiam smak i umiejętność, z jaką tu wszystko urządzić potrafiłaś, ale...
— Jakież ale?
— Myślałam nad tém, że kolosalną musiałaś wydać summę... — dokończyłam, czując, że się rumienię.
Rumieniec mój znalazł odbicie na twarzy mojéj matki, któréj policzki zafarbowały się różowo.
— Dla zdobycia znacznéj w istocie summy, jakiéj potrzebowało urządzenie się nasze w mieście, sprzedałam część tego pięknego lasu, o którego spuszczaniu na swoję spławną rzekę tak bardzo marzył pan
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/053
Ta strona została uwierzytelniona.