Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

Henryk — odpowiedziała z uśmiechem, który, jak mi się zdawało, był nieco przymuszonym.
W większe jeszcze popadłam zamyślenie. Moja matka patrzyła na mnie z pewnym niepokojem i po chwili zaczęła mówić:
— Dziwi cię to zapewne, że, mając wielkie długi, ciążące na majątku, i nie posiadając żadnéj gotówki, urządzam się tak zbytkownie. Ale, widzisz, pozycya, jaką człowiek zajmuje w świecie od młodości, jest jakby suknia, która mu do ciała przyrosła. Zdjęcie jéj przynosi ból ogromny, — i dla uniknięcia tego bólu, — człowiek łata ją wszelkiemi sposobami, dopóki tylko może, a wtedy tylko łatać przestaje, gdy dziury staną się tak wielkie, iż niczém już zapełnić ich niepodobna, albo, gdy podziurawioną suknią zedrą ci, od których pożyczone były szmaty na jéj łatanie.
— A wtedy cóż się staje z odartym człowiekiem? — spytałam.
— Wtedy ze wstydu chowa on nagość swą w najciemniejszy kąt tego świata, bo bez sukni, w któréj przez całe życie chodził po świecie, niepodobna mu już żyć między ludźmi — odparła moja matka z zachmurzoném czołem.
Po téj krótkiéj rozmowie, milczałyśmy obie dość długo. Zdawało mi się, że pod sufitem gabineciku włóczyły się ciemne chmurki i zakrywały sobą zdobiące go błękitne rozety, a bukiet z mozaiki na marmurowéj płycie bledsze miał barwy. Srebrna taca