Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/079

Ta strona została uwierzytelniona.

— Helciu, ja się chyba nigdy bawić tak nie potrafię!
Popatrzała na mnie chwilę, potém rzekła:
— Bo ty, Wacławo, jesteś jeszcze w porannéj porze życia, w któréj każda z nas tworzy sobie ideał i spodziewa się, że znajdzie go pomiędzy ludźmi. Daj Boże, abyś była szczęśliwszą od innych, ale ja znam wiele, wiele kobiet, które nigdy nie znalazły swego ideału, a zmęczone próżnemi gonitwami, skwitowały z marzeń i poprzestały na pozycyi, komforcie, tryumfach i bawieniu się w miłość. Nie jestem jeszcze starą, dzięki Bogu, i dwudziesty drugi rok kończę dopiéro, a jednak wiele już wiele ludzi podniosłam na wyżyny i strąciłam z piedestału; a teraz, to już poprzestaję na bawieniu się, jedno tylko wiedząc z pewnością, że jeśli nie pokocham kogo szczerze i na seryo, to nigdy nie wyjdę za mąż...
— Dziwna rzecz! — zawołałam — dlaczego nam, żyjącym ciągle między takim tłumem ludzi, tak trudno znaléźć ten ideał, którego pragniemy!
— Dlaczego? — wyrzekła Helenka z zamyśleniem i pociągnęła mię ku oknu. — Patrz — mówiła daléj, pokazując palcem chodnik ulicy, po którym rzadcy snuli się przechodnie — patrz, widzisz tego mężczyznę, który tam idzie ze szlachetną twarzą i spokojném czołem? Nie znam go, nie wiem kim jest, ale przypuszczam, że może on właśnie dla mnie, lub dla ciebie był-by tym ideałem, którego pragnie-