Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/082

Ta strona została uwierzytelniona.

ani razu nie zaśmiała się z dowcipów pana Juliana i z trudnością powstrzymywała łzy, które kręciły się pod spuszczonemi powiekami, a ciotka jéj w najgorszym była humorze. Za to ja byłam niezmiernie wesoła i ożywiona; czoło moje poczynało zwieńczać się laurami, za tryumfalnym moim rydwanem postępowało dwóch już skrępowanych niewolników: pan Ignacy, znany romantyk, i pan Aleksander, sławny serc pogromiciel. I każda prawie z towarzyszek moich ciągnęła za sobą rydwan podobny, a ta, która go nie miała, czuła się upokorzoną i czyniła wszystko, co mogła, aby zostać tryumfatorką. Niektóre z nas, przybywając do salonu przedstawiały widok istnego tryumfalnego wjazdu. Droga, którą postępowały, uściełała się przed niemi kwiatami grzeczności i dymem kadzideł; wkoło nich sypały się strzały gorejących spojrzeń, za niemi szli przykuci do tryumfalnego wozu, przemienieni w więźniów, rycerze, jak za wodzem Rzymskim pogromieni Scytowie.
Lecz, niestety, i cóż jest trwałego na ziemi! Tryumfy towarzyszek moich podlegały różnym kolejom losu, bo pogromieni Scytowie nie lubili długo zostawać w niewoli, i wydobywszy się z więzów, rozpraszali się w różne strony, aby szukać dla siebie podbojów. Ale tryumfatorka nie zrzekała się przeto swéj chwały, i w innym końcu salonu zbierała sobie na nowo zastęp niewolników.
Obok tryumfatorek zjawiali się także często i try-