mieniając z niemi zdania i spostrzeżenia; panny milczały.
Czoła mężatek okrywały się coraz gęstszemi laurami, wszystkie admiracye sypały się pod ich stopy; panny patrzyły, słuchały i milczały.
Milczały i zazdrościły mężatkom swobody, z jaką mówić miały one prawo, wtedy gdy wiadomą przecie było rzeczą, że dobrze wychowanéj pannie odzywać się ze swém zdaniem, a mianowicie w liczném towarzystwie, było to popełniać wykroczenie przeciwko kodexowi zwyczajów i konwenansów.
A do tego trzeba było jeszcze siedziéć prosto, miarkować spojrzenia tak, aby i one nie przekroczyły czasem którego z artykułów kodexu, i ze stereotypowym uśmiechem na twarzy patrzeć, jak mężatki spychały nas z tryumfalnych wozów i zasiadały na nich same, w imię śmiałości swéj i przyjemnéj rozmowy.
Na takich wieczorach, nawet pan Alfred nie szukał zielonego stołu do preferansa, ale z wielkiém zajęciem rozmawiał z panią Julią o różnych cechach obcych krajów, które zwiedzali oboje; pan Ignacy zapominał o pozowaniu i bardzo żywo analizował z panią Natalią wszelkie odcienia uczuć ludzkich; pan Julian dysputował z panią Aliną o francuzkich i angielskich powieściach i rozumniejsze, niż zwykle, miewał dowcipy; pan Alexander zaś naprawdę zapominał o gromieniu serc, a długie wiódł rozmowy z panią Kamillą
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/086
Ta strona została uwierzytelniona.