Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

zabawa szła zwyczajnym codziennym torem, ściśnięta obręczą zwyczaju i etykiety. Poważne na kanapie matrony, ze sztywnemi postaciami a sztywniejszemi jeszcze sukniami z mory lub atłasu, spożywały konfitury, z wolna i z powagą podnosząc do ust złocone łyżeczki. Sentymentalna pani Natalia wiodła z panem Ignacym rozmowę o jakiéjś zawiłéj kwestyi sercowéj, któréj treść i rozwiązanie słyszałam już ze sto razy; żywa pani Kamilla opowiadała panu Julianowi o tém, jak się przepysznie bawiła za granicą; pozująca na literatkę pani Alina unosiła się nad nowym jakimś francuzkim romansem przed panem Alexandrem, który, słuchając, nie zapomniał o rzucaniu w różne strony grotów pogromczych spojrzeń; panny milczały, powiewając wachlarzami lub jedząc konfitury.
Z zamyślenia wyrwaną zostałam zwróconemi do mnie, a głośno wymówionemi słowami:
— Czy można zapytać pannę Wacławę, co ją w tak głęboką pogrąża zadumę?
Wyrazy te mówiła gospodyni domu, a nie czekając na mą odpowiedź, zaśmiała się i dodała:
— Już to, jak widzę, dzisiejszy wieczór szczególniéj marząco, czy myśląco nastraja moich gości. Pan Lubomir siedzi już także od godziny przeszło pomiędzy etażerką a wazonami, i zamyślony, milczący, pozbawia nas wszystkich swego miłego towarzystwa.