Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

i podciąć kwiat nowego uczucia w mém sercu, rozwijający coraz szerzéj kielich swój, podobny do czystéj, ku niebu patrzącéj, lilii.
Tak, kwiat ten nowy, w sercu mém rozkwitający, w samo niebo patrzył i ku niebieskim kierował wysokościom. Porzuciłam płochą zabawę w miłość i wrażenia, jaką wraz z towarzyszkami memi wiodłam bezmyślnie przez parę miesięcy; stanowczą dałam odprawę i panu Ignacemu o wystudyowanych pozach, i dowcipnemu panu Julianowi, i całéj rzeszy moich quasi adoratorów salonowych. Na tańcujących zebraniach nawet czułam się poważniejszą i bardziéj ochotną do zamyślania się, niż do pląsów: a często, bardzo nawet często, w uchu mém brzmiał potężny głos pamiątkowych organów, budząc mi w duszy tęskne o przeszłości dumy; przed wyobraźnią moją stawał obraz opustoszałych podwórzy umarłéj wszechnicy i wprawiał mię w długie chwile niewyraźnych, a smutnych rozmyślań. Nieraz z rozmyślań tych budziła mię matka pieszczotliwém uderzeniem po ramieniu, lub czułym pocałunkiem w czoło.
— Wiem, o czém tak się zamyślasz, mała marzycielko — mówiła wesoło, grożąc mi palcem. — Nie troszcz się, nie tęsknij! zobaczysz Lubomira dziś na wieczorze u pani Natalii, a może jeszcze i przed wieczorem odda nam wizytę.
Kryłam twarz zarumienioną na piersi matki, a ona, śmiejąc się i głaszcząc moje włosy, mówiła jeszcze: