Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

Zeni zaś Helenka prawiła z komiczno-ironiczną powagą:
— Brawo, Zeniu, brawo! ani obejrzym się, jak będziesz już żoną pana Michała! Chociaż nie zazdroszczę ci, ale winszuję z całego serca. Fruniesz sobie po ślubie za granicę, dostaniesz w wyprawie z półtuzina aksamitnych sukien, a potém będziesz panią całą gębą na krociowym majątku twego małżonka.
Na mnie żarty te i domniemania otaczających osób nie sprawiały bynajmniéj przykrego wrażenia. I owszem, czułam się szczęśliwą w tajemnicy mego serca, a przytém dumną, że człowiek, tak niepospolity i wyższy nad innych mężczyzn, jak Lubomir, na mnie jednę zwrócił uwagę. Ale z Zenią inaczéj bywało. Niecierpliwiły ją i gniewały alluzye, czynione tak wyraźnie przez panią Kamillę i Alinę, a żarty towarzyszek i wpół ironiczne powinszowania Heleny w formalną złość wprawiały.
— Poczekaj jeszcze, poczekaj! — odpowiedziała Helence ze zmarszczoném czołem i błyskającemi oczyma. — Być może, iż, winszując mi zamążpójścia za pana Michała, zrywasz gruszki na wierzbie; być może, iż ja za niego pójść nie zechcę!
— Oho! — zawołała, śmiejąc się, piękna Helenka — alboż ja cię nie znam, moja Zeniu! Ty-byś poszła za niedźwiedzia, przybyłego wprost z puszczy Białowiezkiéj, byle tylko zyskać rozrywkę, wyrwać się z domu