Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

teraz to z pewnością można powiedziéć, że Zenia zakochana na zabój w panu Michale. Co téż to za cuda miłość dokazuje!
Zenia zerwała się i wybiegła na środek pokoju.
— A dajcież mi pokój z waszemi żartami i z waszą miłością — krzyknęła z rumieńcem na twarzy i z błyskawicami w oczach — bo, jak mamę kocham, jeśli będziecie mię dłużéj tak drażniły i niecierpliwiły, zabiorę się i ucieknę od was i nigdy z wami rozmawiać nie zechcę!
To mówiąc, skierowała się ku drzwiom, jakby wyjść chciała; ale, że to działo się w mojém mieszkaniu, poskoczyłam, pochwyciłam ją za rękę i pociągnęłam z sobą na sofkę, stojącą w rogu pokoju, oddaloną nieco od okrągłego stołu, wkoło którego nad illustrowanemi dziennikami i spodkami konfitur siedziały nasze młode towarzyszki.
Pocałowałam Zenię w usta i rzekłam do niéj:
— Dlaczego-żeś się tak rozgniewała, kochana Zeniu? przecież wiesz, że cię wszystkie szczerze kochamy, a żartowałyśmy sobie ot tak! przez nieuwagę i wesoły humor, bynajmniéj nie chcąc obrazić cię przez to!...
— Ach! — szepnęła Zenia, ściskając moję rękę, — nie uwierzysz, Wacławo, jak bolą mię te żarty, jak mię drażni każde napomknienie o stanowczym kroku, tak zblizka mię czekającym. Ja i tak walczę z sobą.
Powiodła ręką po czole a w oku jéj mignęła łza..