Który z nich niewart miłości mojéj i szacunku? Brat mój, czy on?
Mówiąc to, patrzyła na mnie tak, jakby z gorączkową niecierpliwością oczekiwała odpowiedzi. Ale ja nie odpowiadałam; głowa opadła mi na piersi; przed oczyma memi ideał mój chwiał się na swym piedestale, a zasłaniała go coraz bardziéj groźna mara zwątpienia. Zosia stłumiła łkanie, które znowu wyrywało się z jéj piersi, i mówiła daléj, ale tym razem więcéj do siebie, niż do mnie.
— Czy jego twarz szlachetna i oczy pogodne kłamią? czy brat mój kłamał, gdy tak szlachetne i rozumne wymawiał zwykle słowa? Czy on na sumieniu i opinii ma jakąś brzydką plamę, dla któréj nie powinnam zostać jego żoną? czy brat mój fałszywym jest i słabym człowiekiem, który inaczéj mówi, a inaczéj postępuje i myśli?
Te słowa Zosi przeszyły mnie, jak żądła. Niestety! dziwna jakaś pewność rodziła się we mnie, że nie Władysław był Zosi niegodnym, ale że brat jéj schlebiał przesądom świata, nie chcąc, aby siostra została żoną człowieka, który nie posiadał starożytnego imienia i pracą na chleb zarabiał.
— Czemu nie odpowiadasz mi, Wacławo? — szepnęła nagle Zosia, mocno ściskając obie moje ręce.
Zerwałam się z siedzenia i rękę przycisnęłam do czoła.
— Co ci odpowiem? — zawołałam z boleścią. —
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.