wieka. Wiem o tém szczegółowo i dokładnie, bo stryj mój, który, jak wiesz, jest bardzo bogaty, ale usposobieniem różni się wielce od mego poczciwego i najlepszego, lecz pełnego kastowych pojęć, ojca, używa zwykle pana N. jako adwokata i niezmiernie go lubi i szanuje. Brat mój stryjeczny, którego nie znasz, bo kształci się teraz w Uniwersytecie, jest najściślejszym pana N. przyjacielem. Przyjeżdżał on właśnie w tych dniach do rodziców, z powodu pewnych spraw familijnych, i widział młodego adwokata w kilka godzin po otrzymanéj przez niego od brata Zosi odmowie. Opowiadał nam, że znalazł go pogrążonego w wielkim i prawdziwym żalu, nad którym jednak panowało poczucie obrażonéj dumy i godności osobistéj. Lubomir bowiem niczém rozumném nie umiał usprawiedliwić swojéj odmowy, a z całego jego znalezienia się i sposobu, w jaki mu ją wyłożył pan N. wniósł, że jedyną przeszkodę do połączenia się jego z Zosią stanowi, w wyobrażeniu jéj brata, pozycya jego społeczna, jako człowieka pracy, który sam sobie winien wszystko i nosi, jak wiadomo, demokratyczne nazwisko, przypominające wyraźnie pochodzenie od zagrodowéj szlachty...
— To okropne! — zawołałam — jaka obłuda! co za nieszczerość! Wszak jeszcze brzmią mi w uchu słowa pana Lubomira:
„Pękają już mury średniowiecznych przesądów, które dzieliły dotąd ludzi na klasy i stany! Dziś pra-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.