Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

dosyć jest miéć trochę pamięci i wiele próżności; ale dla dokonania czynu, trzeba odwagi i prawdziwych przekonań, a tych, mój Boże, okazów świat nasz posiada tak mało, jak zoologiczne gabinety białych kruków i czarnych łabędzi...
Ostatnie wyrażenie było ulubioném przez Helenkę porównaniem, gdy mówiła o miłości, szczęściu lub ideałach.
Umilkła i czoło na dłoń spuściwszy, zamyśliła się. Na bladych jéj policzkach wybiły się dwie plamki, z oczu wpatrzonych w posadzkę strzelał smutny a gorący wyraz. Z wielkim smutkiem patrzyłam na nią. Sześć lat, mój Boże, sześć lat tylko życia, spędzonego w ciągłym gwarze zabaw i tłumie ludzi, tak chłodne, bolesne rozczarowanie wlało w tę piękną, myślącą i szlachetną istotę!
Nagle Helenka podniosła głowę i zawołała:
— A propos! zapominam ci téż oznajmić ważną nowinę, la nouvelle du jour, którą od wczoraj cały nasz świat powtarza!
— Cóż to takiego? — zapytałam ciekawie.
— Zenia przyrzekła panu Michałowi...
— Czy już? — zawołałam.
— Już i to po długich wahaniach się — odpowiedziała Helenka. — Stało się to w dniach, gdy byłaś cierpiącą i nie mogłaś widywać nikogo. W braku ciebie, Zenia obrała mię sobie za powiernicę i któregoś dnia wpadła do mnie, jak to wiész ona umié,