czy bardzo kocha mię? czy lubi kolor moich włosów? czy w oczach moich odgaduje mą miłość? I prosiłabym, aby spojrzał na mnie, a gdyby już to uczynił, czytała-bym w jego oczach przyszłość mego życia, szczęście mego serca, spełnienie moich przeczuć, wiarę mego umysłu... I gdzież-by mi już po tém wszystkiém było myśléć o wyprawie! Niech-by już sobie o niéj myślał kto chciał, jabym myślała o nim i o przyszłości.
Tak marzyłam długo, gdy nagle ocknęłam się. Z marzeń moich obudziła mię myśl, że może nigdy dziać się tak ze mną nie będzie, że może nigdy niczyją nie będę narzeczoną!
Wszak dwa razy już w życiu przekonałam się, że mogę kochać takiego człowieka, w którego wielkość, zacność i rozum bez granic uwierzę. Z upadkiem wiary téj, więdnie we mnie kwiat uczucia. Mogę tylko ukochać człowieka z piękną duszą... dlaczego tak jest? Wie o tém chyba jeden Bóg, który stworzył moję duszę. A takiego człowieka czy spotkam kiedy na drodze mojéj? Ludzie tacy, to białe kruki, mówi Helenka.
A jeszcze czy którykolwiek z takich ludzi zechce zbliżyć się do mnie i będzie mógł mnie ukochać? Czy każden z nich nie weźmie mię za lalkę ustrojoną, za próżną i wietrzną istotę, kochającą tylko zabawy i błyskotki i upędzającą się za tém, co się zwie w świecie świetnym maryażem? I czy każdy z nich, wziąwszy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.