Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie za mąż. Bawiłam się więc, ale tylko pozornie, w duszy zaś częściéj bywałam smutna, niż wesoła, a wszędzie i zawsze, śród balowego blasku, przy dźwiękach koncertowéj orkiestry, w loży teatralnéj i w salonie matki méj, napełnionym wizytującemi nas osobami, zawsze, nieustannie czułam, że mi braknie czegoś, czegoś niezbędnie potrzebnego mi do życia. Chwilami poczuwałam okropną pustkę w piersi, przestawałam, wedle wyrażenia Zeni: „czuć, że mam serce w sobie”; zdrowie moje zaczęło chwiać się, czułam się fizycznie słabszą, niż dawniéj, doświadczałam częstszych bólów głowy, i ogarniała mię drażliwość nerwowa, że wystarczało silniéj trochę podniesionego głosu, niespodzianego stuknięcia lub kilku smutnych akordów muzycznych, aby wywołać z méj piersi mimowolny krzyk przestrachu, albo pobudzić mię do płaczu.
W całéj istocie mojéj czułam rozstrój fizyczny i moralny, stopniowe opadanie z sił, niezgodę z samą sobą i z tém, co mię otaczało.
Nieraz po bezsennéj, śród zabawy i tańca spędzonéj nocy, budziłam się z rana ze snów przerywanych i niespokojnych z ciężką głową, zmęczona, i patrzyłam, jak za oknem śnieg białemi płatami spadał na ziemię z białych obłoków, i pomimo, że termometr wskazywał w pokoju szesnaście stopni ciepła, czułam nawskróś przeszywające mię zimno. Śniegowe szmaty z wolna i cicho opuszczały się ku ziemi, martwą,