Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dodajcie do tego — mówiła, stojąc naprzeciw mnie i Emilii — dodajcie do tego piękny, złoty lub brylantowy, garnitur, parę ponsowych lub białych kamelii we włosach, a przyznacie, że będzie to toaleta świetna, i że gdyby najbrzydsza w świecie istota ją włożyła, dodała-by jéj ona powagi i wdzięków. Łącząc czyn do wyrazów, ze zwykłą sobie żywością odsunęła szufladę toalety, i wydostawszy parę pudełek, spięła pod szyją koronkę kosztowną złotą broszą, takież kolczyki włożyła w uszy, rękę ustroiła bransoletą, błyszczącą rubinami, a we włosy wpięła dwie ponsowe kamelie. Poczém stanęła na środku pokoju z błyszczącemi od radości oczyma, z podniesioną głową, ze wzmożonym rumieńcem na twarzy, i tryumfująco patrzyła na nas i na admirującego ją wyraźnie krawca. Nie wiem, czemu nie podzielałam wcale ukontentowania Zeni; przeciwnie, smutne jakieś uczucie spadło mi na serce i znowu pomyślałam w głębi ducha: o, ja nie taką była-bym narzeczoną! Zenia spostrzegła snać, że strojem swym nie wzbudza we mnie zachwytu, i przeniknęła myśl moję, bo bystro na mnie spojrzała i posmutniała w mgnieniu oka.
Zaczęła pośpiesznie zdejmować z siebie broszę, bransoletę i kwiaty, a zwracając się do mnie i do Emilki zarazem, rzekła:
— Moje drogie! widzę, że macie mię za próżną i lekkomyślną istotę! Otóż mylicie się! lubię piękny strój, bo wyobrażam sobie, że staję się w nim poe-