Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.

jechała z nią na miasto po jakiś jeszcze sprawunek, nie mogłam przemódz siebie i otrząsnąć się z zamyślenia, jakie mię ogarnęło. Myślałam o tém, jaka téż-to będzie przyszłość Zeni z człowiekiem, którego nie kocha, za którego wychodzi tylko dla pozycyi i, jak powiada, dla rozmaitości. Smutno mi było, lękałam się o siostrę i przyrzekłam sobie, że nigdy nie postąpię tak, jak ona, że choćby mi przyszło starą panną pozostać, nie wyjdę za mąż inaczéj, jak za człowieka, który mi trafi i do serca, i do przekonania. Gdy tak siedziałam, zatopiona w myślach i sama jedna, do przyległego gabinetu, który, jak wiesz, dzieli nasze pokoje z resztą mieszkania, weszli Henryk i pan Michał. Z początku chciałam umknąć do pokoju Zeni, ale spostrzegłam, że drzwi były na klucz zamknięte, musiała-bym więc chyba przechodzić przez pokój, w którym byli panowie, czego nie chciałam czynić w negliżu. Zresztą byłam pewna, że mię nie zobaczą, bo drzwi na-pół tylko były otwarte, a ja siedziałam tak, że ekran od kominka do połowy mię przed nimi zakrywał. Zostałam więc na miejscu, i nie przerywając sobie ciągu moich myśli, nie zwracałam z razu żadnéj uwagi na rozmowę, którą prowadzili oni z sobą półgłosem; nagle uderzyło mię wymówione przez Henryka imię Zeni, a ponieważ o niéj właśnie ze smutkiem i obawą myślałam, na dźwięk jéj imienia piérwszy raz podniosłam oczy i spojrzałam na rozmawiają-