Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

yka i aż wzdrygnęłam się, tak mi się wydał brzydkim i odrażającym. Nie przestawał on palić cygara, i wypuszczając z ust cieniutkie nitki dymu, patrzył na pana Michała z wyrazem, w którym była ironia, niedowierzanie i jakaś tajona, brzydka radość! — Tem lepiéj! tém lepiéj, że tak jest! jak pan mówisz, — wycedził po chwili przez zęby; — nic mi zatém więcéj nie pozostaje, jak prosić pana o danie mi urzędowego zapewnienia, że nie będziesz żądał dla mojéj siostry posagu, wyższego nad sumę, którą tylko co wymieniłem. Bo chociaż mam za sobą prawo i żadnych procesów się nie obawiam, to jednak, dla uniknienia wszelkich na przyszłość zatargów, wolę mieć od pana skrypt, który zobowiąże go moralnie i honorowo, a po części nawet i prawnie. — Pan Michał ukłonił się lekko i z tąż samą prostotą, z jaką całą rozmowę prowadził, odpowiedział: z największą chęcią uczynię to, czego pan ode mnie wymagasz. — A zatém proszę z sobą do mego pokoju, — rzekł Henryk i obaj opuścili gabinet.
— Możesz wyobrazić sobie, pod wpływem jakich uczuć zostałam po ich odejściu — kończyła Emilka — zobaczyłam całą chciwość i obojętność dla nas Henryka, ale za to przyszły szwagier wielce zyskał w mych oczach. Smutno mi było z powodu brata, ale cieszyłam się za siostrę, myśląc, iż będzie miała poczciwego i szczerze przywiązanego męża...
— Czy opowiedziałaś Zeni to wszystko? — przerwałam.