i rękawiczki, unosiły się głowy młodych dziewic, strojne w warkocze, loki i kwiaty.
A lud patrzył coraz ciekawiéj na tę wystawę bogactwa i blasku, zdawał się oddech tłumić w sobie, aby lepiéj widziéć wszystkie szczegóły, i tylko gdzieniegdzie szemrały szepty zachwycenia i wyciągały się ręce, wskazując poblizkim oczom najpiękniejszą z dziewic, najwynioślejszego z panów, najstrojniejszą z matron.
Na stopniach ołtarza, w pontyfikalnym stroju i liczną otoczony asystencyą, stał jeden z miejscowych dygnitarzy kościelnych i rozpoczął ceremonią ślubnego obrządku.
Panna młoda stała blada i niema pod swym przejrzystym śnieżnym woalem, oczy miała suche, niezwykłym ogniem niepokoju płonące, usta bez koloru prawie, mało różniące się bladością od reszty twarzy. Za to pan młody ponsowy był jak piwonia, czoło nawet całe powleczone miał szkarłatem. Z tym zbytecznym rumieńcem i zwykłą swą niezgrabną postacią był-by śmiesznym nieledwie; ale oczy jego, zazwyczaj tak blade i nieznaczące, paliły się teraz miłym jakimś, poczciwym blaskiem. Wymawiając słowa przysięgi pewnym i stanowczym głosem, patrzył w ołtarz z przejęciem się i uczuciem prawdziwéj pobożności. Znać było, że człowiek ten całém swém prostaczém i nieokrzesaném, ale poczciwém sercem, wierzył i kochał.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.