dziłam się zepsuciem innych i rozpacz mię zdejmowała na myśl, że ktoś za taką uważać mię może.
Więc dla czegoż on posądził mię o głupotę i zepsucie? dlaczego wziął mię za lalkę lub motyla? dlaczego odwrócił ode mnie swoje spokojne, rozumne oczy, które kiedyś tam, w cienistym parku méj babki, pod stropem gwiaździstego nieba, wlały w mą wzburzoną głowę ufność i uspokojenie? Dlaczego mię nie pojął? dlaczego pod zwierzchnią powłoką motyla nie odgadł duszy człowieczéj, spragnionéj miłości i cnoty; pod porcelanową skorupą lalki nie odczuł serca żywego, które rwało się ku niemu, a rwało się nie dlatego, że miał miliony i imię wsławione, ale dlatego że pociągała je nić niewidoméj, czarodziejskiéj sympatyi, że wyczytało na jego twarzy i w jego postaci te litery ducha, których daremnie gdzieindziéj szukało po świecie?
Pochyliłam twarz na dłoni i płakałam gorących łez potokiem, płakałam ze wstydu, z upokorzenia, z żalu po znikłém błyskawiczném zjawisku szczęścia, po téj duszy bratniéj, z którą spotkałam się w jedném spojrzeniu, na jedno mgnienie oka, a która odbiegła mię na wieki, nie poznawszy swéj siostry, oszpeconéj maską, w którą ją świat ustroił.
A gdy tak płakałam, z wewnątrz mnie, z samego dna mego ducha podniósł się głos surowy i smutny i mówił do mnie: Czy jesteś pewną tego, że cię zapoznano? że stała ci się krzywda i niesprawiedliwość?
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/260
Ta strona została uwierzytelniona.