jakie mu życie przyniosło. Ja tę pokutę ponoszę teraz. Przez długie lata oddana byłam urokom świata, przez nie rozminęłam się z zadaniami, jakie spełniać byłam powinna, i one-to doprowadziły mię do tego, że dziś nie mogę, nie umiem być mistrzynią i przewodniczką własnego dziecka... Ale na szczęście dziecko to ma ojca... zacnego, rozumnego ojca, który nauczy je tego, czego ja nie umiem, poprowadzi je na te drogi, jakich ja nie znam... Jedź do ojca, Wacławo! przy nim może znajdziesz to szczęście, jakiego obok mnie nie ma dla ciebie!...
Głos jéj zadrżał, oczy łzami nabiegły. Byłam tak wzruszona, że słowa przemówić nie mogłam. I cóż zresztą miałam powiedziéć? Czułam, że matka moja mówiła prawdę.
Po chwili milczenia ciągnęła daléj:
— Niejedna zapewne młoda osoba, zostając w twojém położeniu, czuła-by się bardzo szczęśliwą i zadowoloną, bawiła-by się w najlepsze i skończyłaby na rychłém a świetném zamążpójściu. Ale różne bywają na świecie usposobienia. Ty masz wyjątkową naturę. Po ojcu twym odziedziczyłaś wrodzony instynkt prawości, która pogodzić się nie może z żadnym fałszem i z żadną obłudą, których świat tak pełen. Ode mnie wzięłaś wrażliwość charakteru i czułość serca, tak niebezpieczną w tym świecie, bo ta tylko prowadzi do zawodów i wstrząśnień bolesnych. Gwar świata drażnił-by cię wiecznie i ranił, sprawy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/273
Ta strona została uwierzytelniona.