Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

pić w rozmowie o przedmiot smutny i drażliwy, i dotąd jeszcze nie wiem o przejściach, jakie ją spotykały, i o obecném jéj położeniu.
— Ja wszystko to znam szczegółowo — wymówił pan Rudolf — przyglądałem się majątkowemu upadkowi matki pani z większém zajęciem, niż pani sobie wystawić możesz... Ma ona, macie panie obie w tych stronach jednego, ale zaciętego wroga.
— Którym jest pan Henryk S. — dokończyłam. Pan Rudolf ze zdziwieniem na mnie spojrzał.
— Zkąd pani wiész o tém, skoro ci matka nic nie mówiła?
— Czerpię te wiadomości z pewnych wspomnień...
— I nie mylą one pani. Pan Henryk jest to jeden z rzadkich charakterów, zimnych, a przytém zapalczywych i zawziętych. Miłość własna dorównywa w nim miłości, jaką ma dla pieniędzy, a w sprawie matki pani oba te uczucia w grę są wprawione. Doprowadzając ją do nędzy, przysparza sobie majątku, a przytém mści się za otrzymaną kiedyś od pani odmowę.
— Pojmuję dobrze nikczemne sprężyny, które powodują tym człowiekiem — odparłam — ale z drugiéj strony, możnaż jemu samemu przypisać całe nieszczęście? Wszakże z ust matki mojéj przed czterema jeszcze laty słyszałam, że stan jéj majątku był już wtedy mocno zachwiany...
— Tak — przerwał pan Rudolf — ale zachwia-