wejrzeniu. Zdawało mi się i zdaje, że we wrażeniu takiém, jakkolwiek wynikłém z chwili przelotnéj i żadnych widocznych nie zostawiającém po sobie śladów, musi spoczywać zaczątek wielkiego jakiegoś uczucia, które, tylko stłumione życiowemi warunkami, co go otoczyły, rozwinąć się i wzrosnąć nie mogło. Chcąc dowiedziéć się o wartości wrażeń, kiedykolwiek doznanych, trzeba je tylko po wielu latach minionych zważyć na szali pamięci. Te, które podniosą się w górę, jak leciuchne listki, były wynikiem płochości i wyobraźni; te, co zaciążą na szali i zapadną w głąb’ piersi, płynęły z serca i miały w sobie zarody prawdziwego uczucia.
Szala pamięci mojéj opuszczała się zawsze nizko i dotykała najgłębszych stron mojéj istoty, ile razy wspomnienie przyniosło mi obraz hrabiego Witolda... Tym razem jednak nie chciałam zatrzymywać się długo nad tém wspomnieniem. Czułam, pojmowałam, że nie powinnam była roztkliwiać się i rozmarzać wtedy, gdy wielkie i trudne obowiązki poczynały ciężyć na moich młodych siłach.
Wolałam zwrócić myśl do dawnych a kochanych przyjaciółek moich. Wiedziałam, że żadna z nich szczęśliwą nie była.
Zenia bawiła się podobno w świecie, stroiła się i świetniała zbytkiem, jakim ją otaczał bogaty i rozkochany w niéj pan Michał. Parę osób, spotykających ją w Paryżu i Warszawie, opowiadało mi, że
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/025
Ta strona została uwierzytelniona.