Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.

ciele i umyśle, nie przyjmie więc od nikogo jałmużny, rzuconéj dla honoru familii, bo byt swój w jéj pracy, a pociechę w jéj sercu znajdzie. Racz pani powiedziéć babce Hortensyi, że przyjechałam tu i pragnęłam ją widziéć bez żadnego w tém współudziału méj matki, owszem, bez jéj o tém wiedzy; że celem moim było przedewszystkiém pojednać osoby, tak blizko z sobą spokrewnione, i przedstawiwszy babce krytyczne majątkowe położenie méj matki, prosić ją nie o dar żaden, nie o jałmużnę, ale o pożyczkę, o pomoc jakąś tymczasową, którą matka moja zwrócić-by jéj mogła w przyszłości. Skoro zaś, jak pani utrzymujesz, babka Hortensya jest dla nas nieprzystępną, cofam z ust i serca wyrazy, jakiemi miałam do niéj przemówić, i oddalam się ztąd na zawsze zapewne, a coprędzéj, aby dłużéj nie zabierać pani czasu, który tak budująco przepędzasz nad Bozką księgą, uczącą zaparcia się i miłości bliźniego...
Przy ostatnich wyrazach rzuciłam okiem na roztwarte na stole Naśladowanie Chrystusa.
Pani Rudolfowa zarumieniła się i oczy jéj mocniéj zabłyszczały, a ponieważ, ukłoniwszy się obojętnie, już odchodziłam, podbiegła do mnie ze złożonemi rękoma.
— Waciu, duszko, drogie, lube dziecię, nie odchodź tak rozgniewana! Ty może mnie posądzasz o jakie złe chęci przeciwko tobie i twéj matce? Może myślisz, że to ja tak szkodliwie dla was wpłynę-