loną kotarą, ciężką od złotych ozdób i naszyć, i utrzymywaną w górze dwiema wielkiemi złoconemi gwiazdami. Pod obrazem, przedstawiającym Madonnę, była długa, nizka i obszerna ottomanka, orzucona perską makatą i okryta poduszkami we wschodnie wyszywanemi wzory, a na niéj, wsparta ramieniem o poduszki, nawpół leżała wyniosła postać kobieca, w długiéj, ciężkiéj sukni z czarnego jedwabiu, i białym koronkowym czepcu, na całkiem prawie srebrnych włosach, w staranne nad skroniami ułożonych loki.
Była to babka Hortensya.
Cisza i samotność głęboka rozpościerała się wkoło niéj w obszernym pokoju. Jedną ręką wspierała głowę, drugą opuściła pomiędzy fałdy sukni. Ręce te białe, z lilijowemi żyłkami, z długiemi i cienkiemi palcami, jak dawniéj wysuwały się z pod śnieżnych koronkowych mankietów, ale może dlatego, że nie trzymały szczypczyków do frywolitków i kłębuszków z bawełną, wydawały mi się mniéj sztywnemi, bardziéj jakoś miękkiemi niżlim je widywała kiedy. Twarz jéj miała także inny nieco wyraz: duma i oschłość zawsze leżały na niéj, ale z pod nich, jak z za gęstéj wprawdzie, lecz zawsze ażurowéj zasłony, przeglądało coś, niby smutek, niby znudzenie, albo żal za czémś, albo jeszcze pragnienie czegoś. Blada była i usta miała blade, zmarszczek mnóztwo orało jéj czoło, a były one w téj chwili ruchome jakieś i krzyżo-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/072
Ta strona została uwierzytelniona.