Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.

Izraelitę z długim szeregiem cyfr, wypisanych na kawałku zabrudzonego papieru, w ręku, i z szyderskiém a zarazem pożądliwém spojrzeniem, zwróconém na którykolwiek ze sprzętów twoich, a zdającém się ważyć go, mierzyć, cenić i, uprzedzając publiczną licytacyą, krzyczéć: ja ofiaruję najwięcéj!
Są to teraz jedyni goście twoi. Tamci powozami przejechali przed chwilą koło twéj bramy i twego ogrodu, aby gdzieś w dobraném, wykwintném towarzystwie bawić się wesołą rozmową, muzyką i tańcami; ty resztę dnia przepędzisz z tymi, którzy przybyli, niosąc ci troskę i upokorzenie.
Dawniéj kamerdyner, z gazetą w ręku, rozparty na sofie przedpokoju, odprawił-by urzędnika, oficyalistę i Izraelitę do pana rządcy, lub do pana pełnomocnika, powiadając lub przynajmniéj myśląc, że parkiety salonów są zbyt starannie wywoskowane i wyfroterowane, aby ich oni swemi brudnemi stopami dotykać mieli, a jaśnie wielmożna pani zbyt zajęta lustrem, gośćmi lub książką, którą czyta, aby mogła czas tracić na rozmowy z nimi. Dziś kamerdynera a nawet kredencerza odprawiłaś i drzwi przedpokoju przychodzącym często sama otwierać musisz. Panu rządcy i panu pełnomocnikowi podziękowałaś za ich usługi i rady, bo nie jesteś już dość bogatą, aby módz je opłacić. Nieanonsowany Izraelita zjawia się przed tobą kiedy chce, o każdéj porze dnia i wieczora, podaje ci swą zatłuszczoną kartkę z cyframi i na-