Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

mięcią, wychodzi jedno okrągłe zero. W tém zerze wielkiemi literami stoi wypisane pytanie: co się ze mną stanie i co się stanie z memi ukochanemi? Czytasz to pytanie, czytasz, czytasz, aż cię oczy zabolą; zamykasz powieki, ale otwierają się przemocą i patrzą w zero i wypisane w niém pytanie. Północ bije; po domu pustym i uśpionym dźwięki zegaru rozchodzą się jękliwe, przeciągłe. Przypominasz sobie nagle, jak to o téj godzinie gwarno i wesoło bywało niegdyś w tym domu, jak wielu wówczas miałaś przyjaciół, wielbicieli, znajomych, krewnych, sług; przypominasz sobie, że właśnie o północy, na wieczorach, które wydawałaś, lokaje w białych rękawiczkach roznosili na srebrnych tacach wytworne przysmaki, a muzyka zaczynała grać drugiego mazura. O północy także, kiedy nie miałaś gości, zamykałaś książkę lub fortepian i szłaś do spoczynku z niechęcią jeszcze, ale przez obawę, aby dłuższe czuwanie nie nadwerężyło świeżości twéj cery. Teraz niéma gości, ani przyjaciół, ani krewnych, ani sług, ani muzyki, teraz nie myślisz o twéj cerze. Myślisz może o niéj, ale z goryczą, bo spodziewasz się, że wkrótce zwiędnie ona i zżółknie śród głodu i tułaczki. Zdejmuje cię znużenie niewypowiedziane, ale nie to fizyczne, które do snu skłania, lecz moralne, połączone z gorączką, takie, które właśnie sen odgania, a zmusza chodzić, ruszać się, rozglądać się po kątach, słuchać wichru, co szumi za oknami. Wsta-